piątek, 20 lipca 2012

Koronkowy sweter

Koronka jest w modzie. Mam jeden ażurowy sweterek, ale za nim nie przepadam, jakoś do niczego nie pasuje i dziwnie się go zakłada, chociaż kiedyś chodziłam w nim chętniej. Czas jednak na pewne wykopalisko - znalezisko, dowód na to, że przeszłość ma w teraźniejszości kolosalną przyszłość... Skomplikowane? Spieszę z wyjaśnieniem. Oto co znalazłam w przepastnej szufladzie babci:



Nie wiem, który to rok wydania. Być może lata 80. lub początek 90. - tak sądzę po kroju oraz stylizacji tego sweterka (bluzeczka pod swetrem wpuszczona w spódnicę i duże okulary modelki), nie wydaje mi się, żeby to było starsze wydanie, ale może ktoś zna sie lepiej i wyprowadzi mnie z błędu.
Ponieważ zdjęcie jest czarno-białe, każdy widzi to co chce. Mama widzi w nim beż, a ja od razu zobaczyłam go w wersji soczystej zieleni.
Potrzeba nam ok. 400 g włóczki. Ja najchętniej wybieram akryl (Mimoza albo Kotek) w jakimś najlepiej wesołym, wiosennym kolorze, ale może być równie dobrze jakiś stonowany beż lub brąz. Ponieważ ja nie lubię bawić się z cienkimi drutami zmieniłam je na 4,5 i 3,5. Przez to robótka uległaby powiększeniu, a należało w miarę możliwości zachować proporcje.

Tak wyglądam ja w gotowym swetrze. Jest nieco zmieniony, na grubszych drutach i ma szersze ściągacze. Sweter nie jest trudny do zrobienia. Krój jest dość prosty.
Musicie uwierzyć na słowo, że moje włosy miały być jasne, a nie rude, ale tak to jest jak się farbuje włosy z czarnego na blond. Ale ponieważ jestem cierpliwa, to cierpliwie poczekam do następnego farbowania i uzyskam w końcu upragniony kolor.



W zasadzie sweterek jest przewidziany na nieco chłodniejsze, ale letnie dni, jednak z cieplejszą bluzeczką pod spodem sprawdzi się również wiosną i jesienią.

Zawsze gdzieś w środku lata dopada mnie myśl, że przecież ta ukochana przeze mnie pora roku nie trwa wiecznie! Że będą chłody i deszcze, że trzeba się będzie znowu ciepło ubierać... Ale jeszcze kilka letnich pomysłów przed nami, więc jesienne troski od siebie oddalamy.