piątek, 5 sierpnia 2011

Spodenki zielone

Kilka słonecznych dni zmobilizowało mnie do ukończenia spodenek, które czekały na półeczce grzecznie przez wszystkie deszcze i niepogody. I doczekały się. Trzeba było trochę poczekać na fotografa, który w dodatku się zbuntował i nie chciał iść na spacer, żeby poszukać ładnego miejsca i nie przekonało go nawet to, że oświetlenie na balkonie jest bardzo niespecjalne i słońce świeci mi w twarz... Spodenki uszyte z zasłony według modelu z Burdy 6/ 2011. Widziałam w jednym sklepie bardzo podobne, ale na gumce, ta mają z boku kryty zamek błyskawiczny. Nie powiem, żeby stylizacja tych spodenek była poruszająca... Ot, taka zwyczajna domowa. Nie noszę firmowej odzieży. Bransoletkę wykonałam ja. Biedronki na bluzkę też przyczepiłam ja.



Spodenki są praktyczne, bo mają mnóstwo kieszonek, które już zdążyły napełnić się papierkami po batonikach... Trzeba przyznać, że ja nie jestem specjalnie wdzięcznym obiektem do fotografowania, bo cały czas gadam, stąd też wyglądam jak wyglądam.