wtorek, 23 października 2012

Musztardowa bluzka

Udało mi się dokończyć prostą bluzkę z długim rękawem, wykrój z Szycie Krok po Kroku 2/2012.
Musztardowy kolor zawsze kojarzy mi się z jesienią. Zdjęcia w podobnej scenerii jak poprzednie. Chyba należy się kilka słów wyjaśnienia.
Ten widok niezmiennie wprawia mnie w melancholijny nastrój. Niedaleko stała kiedyś fabryka cementu. Dzisiaj prawie nic z niej nie zostało. Często słyszę opowieści o tym, jak z kamieniołomu do cementowni jeździły wagoniki, podobno w niektórych miejscach były zawieszone tak nisko nad ziemią, że można było do nich wskakiwać. Wagoniki przywoziły do fabryki niezbędny surowiec. Dziś zostało po nich kilka cegieł. Mimo iż powstają na miejscu jakieś nowe zakłady, nikt nie wie, co się w nich produkuje lub co się będzie w nich produkować. Nawet nie wiadomo czy na pewno ruszą, chociaż hale stoją już gotowe od kilku miesięcy.
Na zdjęciach widać tory. Kiedyś były one symbolem łączności ze światem. Budowa torów była zawsze przełomowym wydarzeniem w życiu lokalnych społeczności, nie tylko w Europie, ale w zasadzie w każdym miejscu na Ziemi, gdzie kolej powstawała. Dziś, cóż. Chyba świata mamy dość i nie zależy nam na tym, by się z nim komunikować. O kolejce już dawno wszyscy zapomnieli. Po peronach hula wiatr, wiat już dawno nie ma. Kable, które jeszcze nie zostały skradzione, smętnie zwisają ze słupów. Chciałabym jeździć pociągiem na studia, ale to nie możliwe, na pewno do maja przyszłego roku, może ktoś się wreszcie zlituje nad naszą linią kolejową czynną przez blisko 200 lat. I pociągi nie jeżdżą, więc łazimy po torach uważając na pociągi sieciowe i drezyny, które i tak tędy nie jeżdżą. Cichutkie nowe elfy jeżdżą po Śląsku, ale widać Śląsk Cieszyński to nie Śląsk. A wystarczy przejść 10 km - Czeski Cieszyn, Trzyniec - tam pociągi jeżdżą, normalnie, co 15 - 20 minut. A nasza delegacja musiała jechać aż do Chin, żeby zobaczyć kolejnictwo, a wystarczył spacer po Zaolziu. I tak nam to nic nie dało.
Wyszło ze mnie narzekanie, zakrzyczą mnie fanatycy pozytywnego myślenia. Ale moi drodzy, nie można zamykać oczu na niewygodną prawdę, a takie są po prostu fakty. Przykro mi, że pokazałam wam kawałek świata, który jest dla was niewygodny i będzie was uwierał, bo wolelibyście jakąś romantyczną historię usłyszeć o tych torach, o tym jesiennym tle. Ale nie. Złośliwie dzielę się z wami tą gorzką historią, nie odczuwając wcale satysfakcji. Na pocieszenie tych kilka zdjęć.








Bluzka: Nina hm
Spodnie: lokalny sklep
Pasek: sh
Trampki: lokalny sklep
Torebka: Tunezja
Broszka: szkatułka Babci